środa, 23 grudnia 2015

KONFLIKTY DZIECKO-RODZICE

Każdy z nas ma takie dni,że chce mu się płakać,krzyczeć,nie rozmawiać z nikim. Nawet jeżeli się jest najbardziej pozytywną osobą na świecie,wystarczy jedna drobnostka i nagle...znika uśmiech z twarzy,pojawiają się łzy w oczach.

Dla mnie najgorsze są momenty,kiedy od bliskiej mi osoby usłyszę że jestem głupia,debilka,idiotka,że się do niczego nie nadaję. Najbardziej bolą te słowa od mamy. Wiem że robię głupie rzeczy,ale dopiero dochodzi to do mnie kiedy dostane dosłownie opierdol. Posiedzę sama w pokoju przez kilka godzin,poryczę,poczekam aż mama wyjdzie z psem i będę mogła sobie pokrzyczeć,poprzeklinać głośno wtedy...to wszystko odchodzi.

Jednej rzeczy u dorosłych nie rozumiem. Mam teraz 16 lat,zdaje sobie sprawę że jestem w bardzo trudnym wieku i że jestem prawie dorosła...właśnie PRAWIE. Dorośli nie mogą się zdecydować jak nas traktować. Z jednej strony kiedy mamy gdzieś iść sami coś załatwić w stylu wizyta u lekarza,jakieś papiery sratata to jesteśmy dorośli,samodzielni i możemy sami ruszyć dupe,ALE w momencie kiedy mamy gdzieś jechać ze znajomymi np:plaża,domki,jezioro nagle stajemy się dziećmi które nie potrafią na siebie uważać. Po części nie dziwie się że nie pozwalają,skoro widzą jak niektóre osobniki w wieku 15-17 lat zachowują się w miejscach publicznych,jednak czy to że on tacy są,oznacza że ja jestem taka sama ?

A no właśnie... Oceny. Wracasz do domu z podkulonym ogonem,rodzice się pytają "Madziu co dostałaś ze sprawdzianu z historii ? Ten na który się uczyłaś", "No dostałam 1,ale inni też dostali jedynki była tylko jedna 3" (mówimy tu o sytuacji kiedy realnie każdy dostał złą ocenę tylko jakiś kujon wyskrobał tą pozytywną) i tu pojawia się moje ulubione zdanie"TY NIE JESTEŚ INNI,(...)"
Wszystko zmienia postać rzeczy kiedy rodzice idą na zebranie,wracają do domu,wołają Cię do kuchni,czytają ci twoje oceny i mówią "INNI MAJĄ (...) OCENY A TY MASZ(...) OCENY" Najbardziej denerwujące jest to zaprzeczanie samemu sobie że niby nie mamy się porównywać do innych,ale jednak...

Najśmieszniejsze są jeszcze sytuacje,kiedy np. mama chce ci coś kupić. Jesteście na zakupach ,idziecie po sklepie i mama pokazuje ci sweterek " O zobacz,chcesz?" "nie Mamo tak średnio mi się podoba" (ewidentnie jest chęć kupienia ci czegoś) po chwili,widzisz coś co ci się podoba "Mama a ten?" "nie...nie podoba mi się" Z czym się tutaj spotykamy,początkowo mama chciała nam kupić coś co JEJ się podoba,kiedy odmówiliśmy i pokazaliśmy coś co NAM się podoba to mama nie chciała nam tego kupić bo jej się to nie podoba. Okej nie chodzi mi to o kupowanie każdej rzeczy która nam się podoba tylko o fakt,że (i w tym momencie nie wiem jak to napisać)...nie kupi nam tego bo się jej to nie podoba. Ale cholera jasna drogie mamy,to my będziemy w tym chodzić.

Konflikty konfliktami...pomyślmy sobie co byśmy zrobili bez rodziców...szczerze ? Bylibyśmy w dupie. Kto by nam prasował,prał,robił śniadania,układał skarpetki,odkurzał w pokoju (wiem niektóre wymienione czynności są absurdalne,ale czasami tak bywa)wymieniać dalej ? Wychodzić za nas z psem,poukładać książki,kto by robił obiady i ogólnie zajął się całym domem ? Kto by na niego zapracował? To dzięki ciężkiej pracy naszych rodziców mamy co jeść,w co się ubrać i gdzie spać. W tym momencie zdajemy sobie sprawę że możemy pokłócić się o najgłupszą rzecz,możemy sobie skakać do gardeł,ale i tak w głębi serduszka jesteśmy im bardzo wdzięczni i ich bardzo kochamy.

Jedna moja mała sugestia,zbliżają się święta,zamiast leżeć na kanapie i patrzeć w telefon,ruszmy się i pomóżmy mamie w kuchni,może trzeba odkurzyć dom,nastawić pranie,zetrzeć kurze. Jest to mały gest,ale potrafi zrobić wiele.

1 komentarz:

  1. Bardzo dobry wpis, czasami konflikty wynikają z tego, że rodzice chcą dla nas jak najlepiej. Ja mam praktycznie za miesiąc 18 i robiłam już różne numery łącznie z uciekaniem z domu na kilka dni bo mama mnie nie chciała puścić na imprezę ( czemu się zresztą nie dziwię ) ale na szczęście to było kilka lat temu, zmądrzałam i się trochę zestarzałam :P więc wiadomo teraz nie ma problemu z wyjściem gdzieś chociaż i tak zawsze drży ze strachu jak wie, że jadę gdzieś daleko ze znajomymi i nie będzie mogła być przy mnie gdyby coś się stało, ale do lekarza to już nie chce ze mną chodzić bo przecież jestem dorosła ;_; ale i tak mamy są kochane i tatusie zazwyczaj też i chcą dla nas jak najlepiej bez względu czy mamy 10, 20 czy 50 lat :)

    http://wszystkooczymmarzakobiety.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń