sobota, 25 lipca 2015

NIE PODDAWAJ SIĘ!

Nie dość że "artystka" to jeszcze sportowiec. Tak można? MOŻNA! Dla mnie to było bardzo trudne gdyż jednocześnie trenowałam siatkówkę,lekkoatletykę i chodziłam na warsztaty z rysunku. Miałam wolne tylko w sobotę i niedzielę bo w poniedziałek,środę i piątek miałam lekkoatletykę,a we wtorki i czwartki siatkówkę. Bardzo często bywało tak że nie chodziłam na poniedziałkowe treningi bo były warsztaty z rysunku i musiałabym siedzieć w szkole od 8-14;30 potem po szkole trening do 16:30,musiałabym wrócić do domu i wejść tylko żeby zostawić torbę z ubraniami i znowu wracać na rysunek więc nie opłacało mi się,a jednak do egzaminów musiałam się przygotować.
Przygodę ze sportem zaczęłam w 4 klasie podstawówki. Każde zawody były moje,każda dyscyplina-piłka ręczna,biegi,siatkówka,unihokej,lekkoatletyka(szczególnie skoki w dal ! ♥)

W gimnazjum zdecydowałam się na siatkówkę. Tylko na siatkówkę.
Robiłam to na przekór wszystkim,rodzicom i lekarzom. Nie powinnam nawet ćwiczyć na wf,ponieważ mam problemy z kręgosłupem i chodzę w gorsecie od 7 roku życia,potem jeszcze problemy z kolanami.
W czymś takim chodzę do tej pory. Bardzo dużo osób,kiedy mnie widziało w nim na ulicy,obracało się ze zdziwieniem,pytało co to jest-nie dziwie się. Nie rozumiałam jeszcze co mi jest,ale bardzo mi to dokuczało bo dzieci w moim wieku mogły robić wszystko,a ja ,kiedy dostawałam pierwszy Gorset,musiałam się uczyć wszystkiego od nowa.przez miesiąc rodzice musieli mi wiązać buty bo ja nie dawałam sobie rady.W szkole bardzo często byłam wyśmiewana,ale kiedy mówiłam co się dzieje,że robię to dla mojego zdrowia,nagle wszystkim zmieniał się punkt widzenia.
Najśmieszniejsze były sytuacje kiedy byliśmy u lekarza,i zawsze znalazła się jakaś starsza Pani która chciała wejść szybciej,bo ją "bolą kolana",ale mała ja odpowiadałam "proszę Pani,mnie bolą kolana,kark,biodra,kręgosłup,chodzę w gorsecie ,jestem zmęczona po kilkugodzinnych,codziennych ćwiczeniach i nie wpycham się w kolejkę,więc jeżeli ja czekam to Pani też może poczekać" Mina kobiety bezcenna haha.
W gimnazjum nie było tak łatwo z tolerancjom wśród rówieśników. Śmiali się ze mnie,wyzywali i nie docierało do nich to,że nic na to nie poradzę. I od tamtej pory nie nosiłam go do szkoły tylko jak wracałam do domu. 
Lekarze zabraniali mi chodzić na wf. Płakałam u nich i zawsze prosiłam o inne rozwiązanie,takim było częściowe zwolnienie z wf,ale i tak ja z tego nic nie robiłam i ćwiczyłam jak normalne dziewczyny.
Siatkówka i biegi były dla mnie odskocznią.
Podstawówkę spędzałam w szkole,na rehabilitacjach i jeszcze miałam siłę na zabawę !
Tyle lat w gorsecie,tyle godzin ćwiczeń,pobyty w sanatorium,i to wszystko nie na marne. Jest lepiej. Gdybym się poddała,skończyłabym na stole operacyjnym. Wstawałam po każdym upadku,a motywacją był dla mnie widok innych ludzi którzy przy mnie uczą się chodzić,pisać,funkcjonować oraz dzięki rodzicom.
Moi drodzy,nie poddawajcie się.!

3 komentarze:

  1. Zgodzę się! Wiem, o czym mówisz. Na co dzień mam do czynienia z osobami niepełnosprawnymi. Mają w sobie tyle siły... że czasami mi za siebie wstyd :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, podziwiam Cię! :)
    http://siatkareczkablogaq.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój post jest wzruszający i motywujący. Niejedna osoba powinna brać z Ciebie przykład. Podziwiam, bardzo podziwiam. Sport to wspaniała odskocznia i najważniejsze,że sama tego chciałaś,że ćwiczyłaś jak inne dziewczyny. Brawo! :)

    OdpowiedzUsuń